Podsumowanie wyprawy do Nowej Zelandii


O wyprawie do Nowej Zelandii na bieżąco były przekazywane relacje na facebooku, dlatego też niniejszy wpis stanowi uzupełnienie tych informacji.

Po długiej podróży wreszcie wylądowaliśmy po przeciwnej stronie globu na lotnisku w Nelson, gdzie przywitali nas mieszkający w Nowej Zelandii członkowie Speleoklubu „Bobry” - Paulina i Przemek Urszulakowie. Przez całą wyprawę pomagali nam w wielu sprawach, nie wyłączając działalności w górach. 

W trakcie spotkania z miejscowymi grotołazami ustaliliśmy, że udamy się do nieeksplorowanego dotychczas rejonu rzeki Pororari, znajdującego się w Parku Narodowym Paparoa. Park położony jest na zachodzie Wyspy Południowej u brzegów Morza Tasmana, skąd dolina rzeki Pororari przecina stromo opadające zbocza porośnięte gęstym pierwotnym lasem deszczowym. Szybko okazało się, że na działalność w tak trudnym terenie potrzebne było wiele dni, a my ich nie mieliśmy. Zapadła więc szybka decyzja o zmianie rejonu na Mount Arthur.

NZ2              P2120034

Góra Mount Athur znajdująca się w Parku Narodowym Kahurangi to masyw o charakterze alpejskim, wzoszący się na wysokość 1795 m n.p.m. Góra ta jest oddalona o około 20 km od Oceanu Spokojnego, co skutkuje dużymi przewyższeniami i bardzo zmiennym klimatem z obfitymi opadami deszczu. Tam znajduję się najgłębsze jaskinie w Nowej Zelandii: Nettlebed system o długość 38 252 m i głębokość 1174 m, oraz Ellis Basin system o długość 33 400 m i głębokość 1026 m.

Założenie bazy zajęło nam praktycznie jeden dzień, gdyż jedna grupa dotarła na miejsce po sześciu godzinach marszu na lekko, a druga wraz z ekwipunkiem przetransportowana została śmigłowcem. W ten sposób zaoszczędziliśmy co najmniej kilka dni unikając ciężkiego transportu sprzętu. Baza powstała w malowniczej dolince zawieszonej pomiędzy szczytami Mount Arthur i The Twins (1809 m n.p.m.). Już w następnym dniu, korzystając z dobrej pogody, prowadziliśmy powierzchniową eksplorację na pobliskim niewielkim plateau, odnajdując kilka obiecujących otworów jaskiń. Kolejne dni to intensywna eksploracja powierzchniowa i jaskiniowa, w wyniku której odkryliśmy kilkanaście jaskiń o łączniej długość 500 m. Były to najczęściej kilkudziesięciometrowej głębokości studnie, w których niekiedy rozwinięte były krótkie korytarze zamykające się szczelinami lub zawaliskami. Każdy dzień przynosił nowe odkrycia. Akcje jaskiniowe prowadziliśmy w dwóch niezależnych zespołach, które z reguły kończyły eksplorację na głębokości ok. 50 m. Wreszcie w jaskini NZP-5 pokonnana została granica -55 m, a co najważniejsze, jaskinia dalej się kontynuowała. Zespół eksploracyjny (Daniel i Piotr) dotarli do głębokości – 77 m i wykorzystując całą posiadaną linę wyszli na powierzchnię. W następnym dniu doszło do załamania pogody, które utrzymywało się do końca naszego pobytu. Wielokrotne próby podjęcia akcji eksploracyjnej w NZP-5 kończyły się fiaskiem ze względu na niskie temperatury i ulewne deszcze, przeplatane gradobiciem.

Nasze miejsce bazowe zamieniło się w mokradło, więc zapadła decyzja o ewakuacji obozu i przeniesieniu go do oddalonego o godzinę drogi bezobsługowego schroniska Ellis Hut. Odliczaliśmy dni czekając na poprawę pogody, a podejmowane próby przeprowadzenia akcji jaskiniowych kończyły się odwrotem. Wyczerpujące się zapasy żywności wyznaczały nieuchronnie koniec działalności w górach. Wreszcze nadszedł dzień z oknem pogodowym, które umożliwiło przylot śmigłowca.

NZ3 

O ironio, w czasie kiedy tonęliśmy w strugach deszczu, w Nelson była cały czas tropikalna pogoda. Na poprawę humorów zrobiliśmy sportowe przejście najgłębszej w Nowej Zelandii studni jaskiniowej Harwoods Hole o głębokości 183 m. Studnia prowadzi do imponujacej jaskini Starlight Cave o deniwelacji 357 m, która w większości przebiega wzdłuż podziemnej rzeki wydostającej się na powierzchnię dolnym otworem jaskini.

H1

Przetarliśmy niełatwe szlaki i z pewnością warto kontynuować rozpoczętą działalność, szczególnie na Mount Arthur. Miejsce w którym byliśmy nie jest często odwiedzane. Nie licząc naszej, ostatnia wyprawa jaskiniowa była w tym rejonie w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku! Do najciekawszych jaskiń, które wyeksplorowaliśmy, zaliczyć można jaskinie NZP-1, NZP-1, NZP-3 NZP-3 i NZP-5. Pomimo, że podróż do Nowej Zelandii pochłania dużo czasu, (sam przelot w obie strony zajmuje tydzień), to jest ona niezwykle atrakcyjna pod względem jaskiniowym.  

Uczestnicy wyprawy:

Krzysztof Cygan, Dariusz Drozdek, Franciszek Kramek, Marek Luzeńczyk, Adam Majgier, Daniel Oleksy, Piotr Pilecki, Emil Piotrowski, Paulina Urszulak, Przemysław Urszulak

 

Jeszcze raz dziekujemy sponsorom:

Miasto Żagań, Urząd Marszałkowski Zielona Góra,  Bank Spółdzielczy Żagań,  Instalatorstwo Bursztyn Piotr Dorociak Żagań,  Drukarnia Fogg Iłowa,  Wilson Travel Żagań, Centrum Nurkowe Darco Żagań,  Alfa Oleje Krzysztof Bernaś Żagań, Firma Budowlana Stanisław Chromy Ruszów,  Ścianka Wspinaczkowa GO UP Legnica.

 

Dziękujemy także naszym Przyjaciołom z Nowej Zelandii za serdeczne przyjęcie i udzieloną pomoc w zorganizowaniu wyprawy.